niedziela, 27 lipca 2014

Deklaracja sumienia/wiary pedagogów, czyli ile prawdy w Prawdzie.

Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie mam nic do czyjejś wiary i do tego, w jaki sposób ktoś ją wyznaje. Nie jest to również atak na pedagogów, którzy podpisali lub podpiszą wspomnianą w tym tekście deklarację. Wpis ten jest jedynie analizą treści owego manifestu.

Niejaki Jan Górczyński, publicysta jednej z niszowych stron prawicowych, na wzór deklaracji sumienia lekarzy spłodził podobny tekst, tym razem dla pedagogów. Pełną treść bez problemu znajdziecie w internecie, więc przytoczę jedynie fragmenty, dodając do nich moje komentarze. Projekt deklaracji ciągle się zmienia, ja odniosę się do fragmentów z dnia dzisiejszego.

"Deklarujemy przywiązanie do tysiącletniego dziedzictwa chrześcijańskiej kultury i katolickiej Ojczyzny. Pamiętamy, że gwarantem bezpieczeństwa, wolności i dobrobytu była katolicka większość Narodu Polskiego, która sprawowała rządy w Polsce w imieniu całości narodu” 

Choć nie jest to powiedziane wprost, zasugerowane zostało, że to właśnie katolicka wiara była gwarantem naszej wolności, bezpieczeństwa i dobrobytu. Historia jednak w wielu miejscach temu zaprzecza. W średniowieczu (XXIII - XXV w.) walczyliśmy u boku pogan przeciw obrońcom wiary chrześcijańskiej (Zakon Krzyżacki), którzy najeżdżali nasze ziemie, plądrowali je, mimo że jako kraj byliśmy katoliccy. W czasach ekspansji imperiów muzułmańskich nasza wiara też jakoś nas nie obroniła przed utratą kolejnych terytoriów na rzecz wyznawców Allaha. O protestantach (Szwecja) i prawosławnych (Rosja) nie wspominając. A może wiara chrześcijańska była gwarantem naszej wolności w wiekach XVIII-XX? Najpierw rozbiory, potem okupacja nazistów, na końcu okupacja sowiecka. Gdzie była wtedy nasza wiara? W jaki sposób nas wtedy obroniła? Gdy wszystkie kraje katolickiej wykreśliły nas ze swoich map, jedynie Turcja, kraj muzułmański, nie uznała rozbiorów.

Jeśli jednak odczytamy fragment preambuły dosłownie, to też te słowa mijają się z prawdą. Owszem, nasze siły zbrojne w dużym stopniu były katolickie ("katolicka większość Narodu Polskiego"), choć nie brakowało w nich tatarów, kozaków, czy też najemników z krajów protestanckich. Nie przypominam natomiast sobie czasów, gdy rządy w Polsce sprawowała "katolicka większość". Najpierw rządy sprawowały jednostki (monarchowie), potem oligarchowie, obecnie mamy kilkaset osób. Daleko takim liczbom do większości wielomilionowego narodu. Historia również nie podaje przykładów władzy w Polsce, która rządziłaby w imieniu całego narodu.

Dalej czytamy: "Historia dowiodła, że tylko wychowana przez Święty Rzymski Kościół Katolicki wspólnota wyznająca totalną etykę opartą na Dekalogu, czyli prawach miłości jest zdolna do zbudowania i obrony wielkiego państwa i Narodu."

Autor tych słów używa słowa "historia", choć jej wcale nie zna. Historia dowiodła, że dekalog i kościół katolicki mają się nijak do powstawania "wielkich państw i narodów". Inkowie, Egipcjanie, Cesarstwo Rzymskie, Chiny - to tylko nieliczne przykłady obalające tezę autora manifestu. 

"Deklarujemy zatem przywiązanie do tego Tysiącletniego Dziedzictwa naszej chrześcijańskiej kultury i katolickiej Ojczyzny, w której wolności zażywali wszyscy Polacy, niezależnie od swojego wyznania."

Myślę, że wyznawcy wiary przodków i innych wierzeń mieliby inne zdanie na ten temat. Podobnie mieszkańcy wsi, którzy byli wyzyskiwani przez szlachtę i przez wiele stuleci byli pozbawieni wielu wolności uznawanych dziś za podstawowe (np. prawo do posiadania, prawo do migracji, prawo do edukacji).

"Za wszelkie odchylenia cywilizacyjne, za próby syntez z innymi cywilizacjami zapłaciliśmy w przeszłości wielką cenę w postaci utraty niepodległości, udręk niewoli, utraty mienia państwowego i prywatnego, a także życia milionów ofiarnych i niewinnych Polaków."

Nie wiem, czego obecnie uczą w szkołach na lekcjach historii, ale nie przypominam sobie, by właśnie taka była przyczyna utraty niepodległości czy np. inwazji nazistowsko-sowieckiej i później obozów koncentracyjnych, łagrów.

"Dlatego nigdy więcej nie możemy się zgodzić na eksperymenty wychowawcze i na sączenie jakichkolwiek herezji w Polskich szkołach."

Autor wspomina wcześniej o nieomylności stolicy apostolskiej. Historia przypomina nam jednak wiele herezji, których nauki zakazywał kościół - np. heliocentryzm, teoria ewolucji. Do dziś kościół nie wycofał się z potępienia heliocentryzmu. Rozumiem, że są nauczyciele, których sumienie nie pozwoli na nauczanie powszechnie dowiedzionych podstaw astronomii?

"3. UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim
-aktualną potrzebę przeciwstawiania się antypedagogicznym ideologiom oraz wszelkiej indoktrynacji we współczesnej „cywilizacji laickiej”, sekularnej, a nawet wrogiej Bogu i człowiekowi, której szerzenie grozi restauracją ludobójczych totalitaryzmów"

Przypomnę tylko, że III Rzesza, czyli "ludobójczy totalitaryzm", powstała i działała z imieniem boga na ustach i z błogosławieństwem stolicy apostolskiej.

"3. UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim (...) 6. STWIERDZAM, że podstawą godności i wolności nauczyciela katolika jest wyłącznie jego sumienie, oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła. Nauczyciel katolik ma  prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką nauczycielską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem oraz niemoralnych."

Dla mnie to czysty anarchizm - z jednej strony rezygnacja z posiadanych praw (podstawą wolności jest wyłącznie sumienie, a nie dokumenty prawne), z drugiej strony deklaracja nieprzestrzegania obowiązującego prawa.

"Wychowanie Polaków bez powiązań historycznych, z pominięciem polskiej kultury oraz bez Boga i Kościoła katolickiego, prowadziło zawsze do tragedii dziejowych, na które już sobie więcej nie możemy pozwolić."

Ten fragment zostawiłem sobie na koniec nie bez powodu. W tej chwili mamy sytuację, w której wychowanie (ideologizowanie) Polaków bez powiązań historycznych (odwołania w tym manifeście nie mają potwierdzenia w historii), za to z imieniem boga na ustach i z poparciem kościoła katolickiego może doprowadzić do tragedii.

Ciężko mi brać ten manifest poważnie, jeśli na każdym kroku mamy do czynienia z fantastyką, a nie - jak sugeruje autor - z historią. Każdy ma wolność światopoglądową i nikomu nie bronię być anarchistą. Jeśli już jednak jakiś pedagog zdecyduje się podpisać jakąś deklarację sumienia, niech się podpisze pod czymś, co nie jest zaprzeczeniem historii ludzkości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz