środa, 12 listopada 2014

Patriotyzm po polsku

Patriotą według Słownika Języka Polskiego jest "człowiek kochający swoją ojczyznę, gotów do poświęceń dla niej". Trudno mi wyobrazić sobie w czasach pokoju bardziej odpowiedni dzień do okazania swojego patriotyzmu niż Dzień Niepodległości. W wielu polskich miastach i wsiach 11 listopada obywatele wychodzą na ulice, place, by pokazać, że są Polakami. Od kilku lat jednak wśród nich pojawia się patologia i niestety o tej patologii jest ten tekst.

Gdy patrzę na zdjęcia i filmy, a także statystyki z ostatnich kilku Marszów Niepodległości w stolicy, kilka pytań przychodzi mi do głowy. Kim są ci ludzie? Dlaczego to robią? Czy oni w ogóle rozumieją, co robią? Może po kolei. Nazywają siebie patriotami, idą w marszu patriotycznym ramię w ramię z kombatantami, ofiarami reżimu sowieckiego. Zakładam, że są dumni z bycia Polakami. Jednak ich zachowanie przeczy moim założeniom. Jeśli są dumni, to czemu zasłaniają twarze? Niektórzy z nich twierdzą, że walczą z "systemem". Historia Polski zna wielu, którzy walczyli z "systemem". Tadeusz Reytan, Eligiusz Niewiadomski, Lech Wałęsa - każdy z nich walczył z "systemem" na swój sposób, ale żaden z nich nie zakrywał twarzy.

Idą w jednej linii z ludźmi, którzy za kraj oddali dużo łez, potu i krwi, czasem nawet wiele lat wolności. A co zamaskowani "patrioci" dali ojczyźnie? Wielu z nich nie odbyło nawet służby wojskowej. Jedyne, co Polska zyskała dzięki nim, to wstyd, zniszczenia, poczucie zagrożenia. Czy na tym polega patriotyzm?

Kochają ojczyznę. Swoją miłość okazują zaśmiecaniem ulic, niszczeniem mienia, biciem niewinnych obywateli, dewastowaniem stolicy - wizytówki państwa. Podobną miłość psychologia zna z patologicznych rodzin, gdzie uczucie jest okazywane poprzez krzywdzenie najbliższych. Kto wie, może nasi rozrabiający patrioci pochodzą właśnie z takich rodzin, gdzie przemoc fizyczna i psychiczna jest sposobem okazywania miłości?

Co zatem możemy zrobić, aby pomóc Polsce w takich sytuacjach? Przede wszystkim powinniśmy reagować. Organizatorzy, porządkowi, każdy uczestnik - wszyscy. Organizatorów jest co najwyżej kilku, porządkowych kilkudziesięciu-kilkuset. Uczestników jest kilkadziesiąt tysięcy. Chuliganów - aresztowano blisko 300, pozostałych liczba jest nieznana. Wystarczyłoby, żeby uczestnicy wsparli organizatorów i porządkowych. Jakimi metodami? To należy uzgodnić z organizatorami i ze służbami porządkowymi.

Nie będę się rozpisywał, skąd wzięli się kibole w Marszu Niepodległości, bo geneza polityczna takiego stanu rzeczy jest oczywista. Winni powinni się uderzyć w pierś, zamiast tego odwracają głowę lub przerzucają odpowiedzialność na przeciwników. Władza z kolei ucieka się do półśrodków, pozorów. Nie można jednak pozostawić tego bez reakcji. My - społeczeństwo wyraźnie powinniśmy wyrazić dezaprobatę wobec takich zachowań uczestników Marszu Niepodległości. Manifestacje politycznę są ok - każdy może wyrażać własne poglądy. Wandalizm, chuligaństwo, przemoc powinny być jednak tępione bez względu na to, kto się ucieka do tych metod - prawi, lewi czy środkowi. Niech liderzy największych partii wyraźnie określą swoje stanowisko i poprą je działaniami! Co mi po słowach premiera, który czyta statystyki policyjne i rok w rok powtarza, że nie może tak być i trzeba coś z tym zrobić, skoro na słowach i zapewnieniach się kończy? Z drugiej strony mamy partię opozycyjną, która zamiast zwalczyć adoptowaną przez siebie zarazę, regularnie ją dokarmia i bagatelizuje poczynione przez nią szkody. Czy tego chcą, czy nie, zamaskowani chuligani z Marszu Niepodległości są pionkami w grze największych partii. Tracimy na tym my, zwykli obywatele, państwo polskie, a zyskują elity polityczne i obce kraje.

Gdy tak patrzę na polską scenę polityczną, przypominają mi się słowa księcia Bogusława Radziwiłła z "Potopu": "Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy." Skutki takiego traktowania Rzeczposoplitej przez ówczesnych możnych były opłakane i doprowadziły do zniknięcia Polski z mapy świata na ponad 100 lat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz